Dawno, dawno temu, obwoźne trupy demonstrowały motłochowi atrakcje takie jak baba z brodą, czy z penisem. Eurowizja przywrócila tę modę przyznając w 2014 roku swoje laury panu w sukience, czy panience z brodą. Istnieje duże ryzyko, że zagadnienie płci stanie się problemem nie do rozwiązania nie tylko w Austrii czy Francji, ale w całej Europie.
Oto w połowie października br. francuskie Zgromadzenie Narodowe uchwaliło tekst zatytułowany „sprawiedliwość XXI wieku”. Założeniem nowej ustawy było odciążenie sądów od niepotrzebnych formalności. Okazuje się jednak, że francuski parlament zamiast uprościć prawo i uczynić je bardziej przyjaznym dla ludzi, skomplikuje sytuację swoich obywateli.
Ustawa pozbawia na przykład sądy możliwości stanowienia o zmianie imienia. Pełne kompetencje w tej dziedzinie przejąć mają urzędnicy wydzałów spraw obywatelskich w merostwach. Istnieje jednak obawa, że to ułatwienie zwiększy zapotrzebowanie na zmianę imienia, co z kolei spowoduje gigantyczne kolejki przed urzędami. Francja nazywana jest „ziemią azylu”, gdzie od wieków mieszają się ludzie różnych nacji i różnych kultur. W Paryżu przyjmowali oni często język i obyczaje tego kraju. Uproszczenie procedury zmiany imienia i nazwiska, czyli możliwość powrotu do korzeni wielokulturowości wywołać może chaos i niezrozumienie.
Ale inne ułatwienie zaproponowane w ustawie przegłosowanej 17 października 2016 r. przyprawia o zawrót głowy. Zgodnie z nową procedurą osoby transseksualne będą mogły deklarować w urzędzie stanu cywilnego swoją płeć bez konieczności przedstawiania dokumentacji medycznej. Istnieje więc duże prawdopodobienstwo, że dziecko zarejestrowane po urodzeniu w urzędzie jako osoba płci żeńskiej uznane zostanie dwadzieścia lat później na własne życzenie jako mężczyzna. A co się stanie jeśli w międzyczasie osoba ta urodzi dziecko, a dopiero później zadeklaruje zmianę płci ? Wówczas okaże się że to dziecko nie ma matki, ale dwóch ojców !
Oto do czego mogą doprowadzić dobre intencje i zbiorowa mądrość ustawodwcy. Na fakt ten zwraca uwagę dzisiejsze wydanie „Le Figaro”. Dziesięć dni po przyjęciu przez parlament kontrowersyjnej ustawy może to być już jednak musztarda po obiedzie.