Adalia Satalecki Adalia Satalecki
118
BLOG

OBAWY DEFICYTOWYCH HIPOKRYTÓW

Adalia Satalecki Adalia Satalecki Rozmaitości Obserwuj notkę 0

             Na sprawach z dziedziny ekonomii się nie znam. Myślę jednak, że powtarzane przez dzisiejszą opozycję zaklęcia o ekonomicznych skutkach społecznych reform PiS brzmią, jak cała ta totalna krytyka wszelkich poczynań nowej ekipy jak jedna, wielka hipokryzja.

       W dekalogu Platformy napisanym specjalnie dla PiS niedopuszczalnym jest np. przekroczenie deficytu publicznego powyżej 3 procent wartości Produktu Krajowego Brutto (PKB). Dlaczego 3, a nie 5, albo 10 procent ?  Platforma nie podaje żadnych wyjaśnień, żadnego ekonomicznego uzasadnienia. Maluczkim powinno wystarczyć, że jest to wymóg Unii Europejskiej.

Kropka.

            Faktycznie, wymóg deficytu nie przekraczającego 3 %  oraz długu nie przekraczającego 60 %  PKB wyryte zostały na tablicach Traktatu z  Maastricht 7 lutego 1992 roku. Ale to przecież niczego jeszcze nie wyjaśnia. Piękną anegdotę o historii owych deficytowych 3 procent przytoczyła na łamach Le Figaro Marine Rabreo (patrz Figaro z 17 listopada 2015). Otóż wybrany w 1981 r. prezydent Francji  Francois Mitterand odziedziczył kraj w okresie pełnego kryzysu ekonomicznego i zaraz po wyborze zażądał od swoich doradców wprowadzenia reguły, która położyłaby kres nieustannym żądaniom jego ministrów domagających się (jak wszyscy ministrowie na świecie) zwiększenia ich resortowych środków budżetowych. W tym czasie kraj notował kolejny, szósty już deficyt budżetowy, który odkładał się w zwiększającym się lawinowo długu publicznym. Osiągnął on (ów dług) astronomiczną sumę 100 miliardów franków. Żądanie Mitterand’a dotyczące wprowadzenia reguły ograniczającej ekonomiczny chaos znalazło się na biurku młodziutkiego doradcy Guy Abeille i jego szefa Roland’a Villepine, brata Dominique, premiera Francji w latach 2005 – 2007.

       Jak podaje francuski dziennik ekonomiczny Les Echos, obaj panowie wiedzieli tylko, że trzeba działać szybko i… dowcipnie.

       - Należało zaproponować prezydentowi normę uderzeniową, wiele mówiącą, symboliczną jak trzy Gracje i boską jak Jeden Bóg w trzech osobach – mówi dziś jeden z nich w wywiadzie dla gazety – Przyszło nam to do głowy w ciągu godziny,  w dyskusji przy stole, bez żadnej teoretycznej refleksji.

        Deficyt w wysokości 100 miliardów stanowił wówczas 2,6 francuskiego PKB. Prezydent był więc zadowolony.

        Świętą regułę 3 procent deficytu zaproponował  Jacques Delors, francuski przewodniczący Komisji Europejskiej jako złotą zasadę dla całej Unii. Nie ma ona jednak żadnych naukowych podstaw, ani ekonomicznego uzasadnienia. Mimo, że Francja w latach 1981 – 2007 starała się jak mogła utrzymywać swój deficyt na żądanym poziomie, to jej dług publiczny wzrósł w tym czasie z 44 do 64 procent PKB. Natomiast dziś wynosi on 2 biliony euro, co stanowi 97,5 PKB !!! W 2002 r tylko połowa ówczesnych członków Unii stosowała reguły Maastricht; w 2012 roku na 18 członków Unii aż 12 miało deficyty większy, niż nakazują to zasady Unii.

       Reguła przed której przekroczeniem przestrzegają Prawo i Sprawiedliwość wzorowi uczniowie Platformy Obywatelskiej jest ignorowana przez większość krajów dwudziestki ósemki. Bo w przypadku nie stosowania reguły Unia rozpoczyna długą i mało skuteczną procedurę. Następnie wydaje dyspozycje, zakreślając termin usunięcia deficytu. Gdy dany kraj nie stosuje się do zaleceń, Unia stosuje ostrzeżenie  i formuje nakaz redukcji deficytu. Dopiero gdy to nie pomaga, stosowane są sankcje lub kary pieniężne. Ale nad krajem objętym procedurą nigdy tak naprawdę nie zaciążyły unijne sankcje. Nie zdarzyło się to w każdym bądź razie w ciągu 23 lat obowiązywania Traktatu.

        Na koniec nie mogę jednak odmówić sobie przyjemności zacytowania samego siebie. Otóż w lipcu 2012 roku, gdy Donek z Brukseli głosił  w Polsce teorie Zielonej Wyspy pisałem w tym miejscu o wyliczeniach niejakiego Janusza Jabłonkowskiego z departamenty statystyki Narodowego Banku Polskiego. Z danych NBP wynikało wówczas, że już w 2010 roku nasz kraj był bankrutem. Dług Polski wynosił  wtedy trzy biliony złotych. Stanowiło to wówczas 220 procent Produktu Krajowego Brutto. Jabłonkowski zgadzał się z tym, co podawały oficjalne dane ministerstwa finansów i GUS, że zadłużenie kraju wynosi około 644 miliardy złotych (dziś bilion). Analityk dodawał do tego ukryte zadłużenie sięgające 180 procent PBK, a o którym oficjalne statystyki milczały. W wywiadzie dla portalu obserwatorfinansowy.pl Jabłonkowski powtórzył, że swojej analizy dokonał z kolegami z Uniwersytetu we Fryburgu. Gotów był także podjąć dyskusję dotyczącą sprecyzowania przyjętych założeń. Utrzymywał jednak, iż polskie finanse publiczne w długim terminie są niestabilne. Przez dwa lata nikt poważnie nie podjął jednak tego tematu. Dziś, pod rządami PiS przypomina o tym PO.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Rozmaitości